wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział III

Pierwszy atak Jokera. Kara będzie miała okazję poznać swojego „innego” brata.

   - Pozdrów Olivkę! – Rzuciła, kiedy przestała się śmiać i nie czekając na jego reakcję poszła pod salę.
   Dalsza część dnia minęła nijako. Tak samo jak lekcje następnego dnia.
   W środę Kara wróciła do domu od razu po lekcjach. Miała zamiar udać się do lasu, ale przez deszcz, który raczej nie miał zamiaru dzisiaj przestać padać wolała schować się w domu.
   Z zamiarem wzięci prysznic przed wieczornym treningiem weszła do pokoju. W pomieszczeniu panował bałagan. Według rozkładu pracy Anna powinna go dzisiaj sprzątnąć. Dziewczyna westchnęła głośno.
   Zeszła na dół w poszukiwaniu gosposi. Zastała ją w kuchni, gdzie zmywała talerz, najprawdopodobniej po Davidzie. Straszny brudas. Przywitała się z wysoką kobietą o ślicznych niebieskich oczach, których zawsze jej zazdrościła.
   - Anno, sprzątałaś dzisiaj u mnie w pokoju? – zapytałam.
   - Tak, dziś środa, zawsze sprzątam w środy… - Oderwała się od zlewu i spojrzała na nią. – Coś się stało? Czy nie możesz czegoś znaleźć?
   - Eee… Nie wiem gdzie mam zeszyt od… hiszpańskiego… Nie widziałaś go?
   - Ojej! Nie widziałam go nigdzie… Gdzież to ja go mogłam dać? – zaczęła oglądać się w poszukiwaniu zeszytu, którego nie mogła znaleźć, ponieważ Kara dobrze wiedziała, gdzie on się znajduje – miała go w swojej torbie.
   - Spokojnie, możliwe, że zostawiłam go w szkole lub zgubiłam… - „Zgubiłam? Błagam, przecież ja nigdy niczego nie zgubiłam! Anna na pewno o tym wie!" – Ostatnio jestem roztrzepana… - Gosposia spojrzała na blondynkę, w taki sposób jak patrzą się matki nastoletnich córek, gdy te przyznają się, że po praz pierwszy podoba im się chłopak lub oznajmiają, że owego mają. Dziewczyna zalała się rumieńcem i opuściła pospiesznie kuchnię.
   Wstąpiła do salonu z zamiarem zapytania o swój pokuj Davida, ale nie znalazła go tam. Musi być w swoim pokoju. Weszła na piętro i zapukała trzykrotnie do drzwi znajdujących się naprzeciwko drzwi do jej pokoju.
   Nikt nie odpowiedział, ale usłyszała szelest ubrań. Pociągnęła za klamkę otwierając szeroko drzwi. W pokoju o błękitnych ścianach David był w nie zapiętych dżinsach, a za nim chowała się dziewczyna, która prawdopodobnie była w samej bieliźnie.
   Zmierzyła brata sceptycznym spojrzeniem. Często zmieniał dziewczyny; całował się z nimi i była pewna, że z większością sypia, ale nie spodziewałam się, że robi to w swoim pokoju, gdzie tyle razy siedziała i przytulała się do jego ramienia opowiadając jakie życie jest beznadziejne. W pewnym sensie poczuła się zdradzona. Uważała, że ich rozmowy są dla niego równie ważne jak dla niej. Widocznie myliła się.
   Zrobiło jej się trochę przykro, ale zdławiła szybko to uczucie. Z dezaprobatą pokręciła głową z kwaśną miną.
   - Nie skomentuję tego – powiedziałam głosem bez wyrazu.
   - Już to zrobiłaś – odpowiedział w ten sam sposób. Nie powiedział nic więcej. Nic o wchodzeniu bez pozwolenie; żadnego tłumaczenia… Tylko stał i patrzył na nią z wyczekiwaniem, podczas gdy brunetka skryta za jego plecami skręcała się zawstydzona.
   - Nie przedstawisz mi swojej dziewczyny?
   - Nie.
   - O co ci do cholery chodzi? – Starała się opanować złość, którą budziła w niej postawa Davida.
   - Mi? – mówił nadal chłodnym, beznamiętnym tonem, jakby rozmawiali o czyś zwykłym i bez znaczenia. – To nie ja wchodzę do twojego pokoju i oceniam cię. – Na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.
   Oczy Kary przypominały pięciozłotówki. Zazwyczaj David był wybuchowy i złościł się jeszcze szybciej niż ona. Powinien już dawno wyrzucić ją z pokoju, wykrzyczeć kilka przekleństw w zatrzasnąć drzwi z hukiem, a tymczasem był spokojny jak nigdy. Biło od niego opanowanie i… dorosłość.
   Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bratem?! Wolałam go takiego jakim był wcześniej!
   - Moja wyprawa miała konkretny cel – oznajmiła uspakajając się całkowicie. – Możesz być pewny, że nie obchodzi mnie twoja panienka na dwie noce. – Jej wzrok powędrował ku dziewczynie, która zalana intensywnie czerwonym rumieniem, przyglądała się rozmowie rodzeństwa. – Co i dlaczego robiłeś w moim pokoju? Anna dzisiaj sprzątała, a przez ciebie – wskazała na brata palcem– znowu jest tam bałagan! – Zrobiła dwa kroki zbliżając się do bruneta.
   - Byłem zajęty. Nie miałem czasu, aby zrobić bałagan u ciebie, a poza tym interesuje mnie tylko mój bałagan.
   Kara podeszła do niego i spojrzała mu w oczy. Zadarła głowę wysoko do góry; chłopak był od niej wyższy o dwadzieścia centymetrów.
   - Nie wierzę ci – oświadczyła spokojnym głosem.
   - Trudno. – Wzruszył ramionami. David położył siostrze ręce na ramionach i obrócił ją przodem do drzwi. Ku przerażeniu dziewczyny chowającej się za jego plecami, pchając Karę ruszył w kierunku, w którym obrócił blondynkę. Zatrzymał się dopiero w progu, gdzie odwrócił Karę w swoją stronę, pochylił się do niej i spojrzał w jej oczy. – Kocham cię. – Pocałował ją w czubek głowy, a następnie zdjął ręce z jej ramion. Oczy Kary znowu przypominały pięciozłotówki. Jedna z jego dłoni znalazła się na klamce. – Ale przeszkadzasz mi. – Nie czekając na reakcję dziewczyny, do której i tak nie była zdolna, zamknął jej drzwi przed nosem.
   Dziewczyna stała przez jakiś czas przed pokojem brata. Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bratem?
   Wróciła do swojej sypialni, wciąż nie znając odpowiedzi na pytanie, kto zrobił ten bałagan. Spojrzała na laptopa; przyczepiona do niej była różowa karteczka, których używa do zapisywania rzezy o których nie może zapomnieć.
   Podeszła do szafki, gdzie leżała karteczka; podniosła ją przyjrzała się jej. Były na niej starannie wypisane słowa:

„O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I świata szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…

Joker”

   Karze zabrakło tchu w piersi. Niemożliwe. Przecież ma jeszcze tyle czasu… To nie może być prawda, nie może…
   To co dziewczynę przeraziło najbardziej to podpis. Joker. Do jej testu pozostały jeszcze cztery lata. Kto uważa ją za taką konkurencję?
   Joker to wynajęta przez czołowaca (ojca chrzestnego jednej z trzech najlepszych mafii tegorocznego Testu; w tym wypadku Mafii Hope – boss: jej ojciec, Mafii Roulette – boss: ojciec Parkera i Mafii Anubis – boss: Adam Silvers) osoba, która ma za zadanie udowodnić, że osoba mająca brać udział w Teście nie jest odpowiednia. Oczywiście tożsamość Jokera zostaje anonimowa. Zazwyczaj wynajmuje się go maksymalnie rok wcześniej.
   To musiał być ojciec Parkera. Musiał. Syn Silvers’a nie brał udziału w Teście razem z Karą, a Mafia Anubis interesuje się tylko synem Adama, więc nie miało sensu, aby to on zatrudniał Jokera.
   Wyjęła szybko komórkę i wybrała numer Terminatora – członka mafii ojca Kary. Dziewczyna nie znała prawdziwych nazwisk członków mafii, tylko przezwiska. Mężczyzna odebrał po trzech sygnałach.
   - Cześć Kotku, co tam? – zapytał. Terminator był jednym z nielicznych członków ojcowskiej mafii, którym Kara pozwalała zwracać się do siebie „Kotku”. Ksywka pochodziła od zdrobnienia jej imienia, Kat.
   - Mam problem. Musisz mi pomóc – powiedziała szybko. Wypuściła z rąk karteczkę.
   - Spokojnie. – Wyczuł w jej głosie strach. – Co się stało?
   - Jo – Joker – wyszeptała z trudem. – Ktoś go wynajął.

***

Zapraszam do nowododanej zakładki 'Załoga' :)